
Wiadomo że na Zegrzu szkwali ale dzis szkwaliło przez wielkie S i duże Z.
Przed 11 wyladowałem sam na Skubiance, otaklowałem 5.5 i wcisnąłem się pomiędzy zabawkami pana wędkarza a trzcinami na rzekę. Wiał czysty zachód co na tej miejscówce, mimo że nie wieje idealnie wzdłuż koryta, jest bardzo mile widziane. Dostaje się wiatr od razu od brzegu i hajde! pod drugi brzeg. Albo i się nie dostaje bo dziś chodziły strzały w przedziale 4-7 Bft. Niemniej dzień roboczy bardzo udany, słońce, krótka pianka i czysty speed. No i fajne uczucie jak się pływa po płaskim zaraz po sieczce na morzu. W przeciwieństwie do częstych kąpieli na falach tu większość zwrotów ma jednak szczęśliwsze zakończenie.
Ja sobie pojeździłem od 11 do 16, około 14 przyjechali Konrad z Przemkiem ale oni chyba nie zaliczą tego dnia do udanych. Przemek naprawiał cały czas przedłużkę (złoty Naish :)) a Konrad jakoś ogólnie niemrawo podszedł do sprawy i też za długo nie popływał.
Ze spraw wiatrolutkowych warto zauważyć, że Muki pojechał do Rybna na Swoje Wielkie Otwarcie Sezonu 2010. Chyba się udało i miejmy nadzieję, że otwarcie nie będzie również zakończeniem bo pogoda zaczęła się wyraźnie uśmiechać do wiatrolubnych.
Fotek nie ma gdyż człowiek pływający jest mniej fotografujący się.
/hub/
trzeba było poprosić pana wędkarza o focenie...
OdpowiedzUsuńco do złotego nesza to Zych mi za free wymianił na takiego samego - ale jak na nim coś takluję to tak z pewną dozą nieśmiałości...
Hubert, dla mnie ten dzień był udany - naprawiłem przedłużkę przy użyciu dwóch śrubokrętów :)
OdpowiedzUsuńJa dzionek na 5.2 zaliczylem. Szkoda ze piatek nie doszedl do skutku ...
OdpowiedzUsuńJa uważam, że dzień nie był niemrawy, tylko pierwszy raz z życiu musiałem zapitalać ze sprzętem po lesie taki kawał i takie tam...
OdpowiedzUsuń