![]() |
Placyk przed naszym domem. |
Mała narkotykowa dygresja. Trochę zszokował nas jeden z tych chłopców który podszedł do nas później i pokazując na swoja wypchana kieszeń rzucił wszechobecne tu słowo szisz. Miał z 12 lat. Tyle że lokalnie to chyba nic gorszącego. Dosłownie co pięć minut ma się na mieście ofertę kupna haszyszu, słabiej jest z opium. Sprzedawca pojawia się raz na godzinę. Koniec dygresji.
![]() |
Lokalesi vs przybysze. |
Nad woda okazało się, ze z surfingu zdecydowanie nici. Wiało na 4.7 wiec rzuciliśmy na wodę prawie wszystkie nasze siły. Muki, Qtr i Chrabcio dzielnie katowali przez cale trzy godziny. Wydaje się mało ale długa przerwa w pływaniu plus szybka i krótka fala zrobiły swoje. Essaouria leży w zatoce która jest oddzielona od oceanu kilkoma wyspami. Wyspy niestety robią swoje i blokują wejście fali z oceanu więc warunki na wodzie trochę przypominają nierozbujaną Łebę. Różnica jest taka że fala jest bardziej przewidywalna. Żeby popływać w warunkach oceanicznych trzeba się ruszyć gdzieś poza miejską zatokę. Jeśli ktoś musi wypożyczać sprzęt to 20 km na południe jest Sidi Kaouki, 20 km na północ Moulay. W obu są wypożyczalnie i duża szansa na typowo waveove warunki. Jeśli ktoś ma własny to do dyspozycji jest właściwie całe wybrzeże. Kwestia dojazdu i jakiegoś ludzkiego dojścia do wody. Wracając do samego pływania, najbardziej spektakularne były w nim przede wszystkim straty. Muki skręcił nogę w kostce a Qtr zdemolował jedno okno i zerwał dwie linki trapezowe. Na szczęście sprzęt ubezpieczony ale początek niezły. A jutro zapowiada się powtórka.
![]() |
Nasz człowiek walczy. |
![]() |
Wieje |
![]() |
Święte miejsce. |
![]() |
Ocean się sam wyżywi. |
Wieczorem znowu włóczęga po medynie. Z ciekawostek, udało nam sie odkryc sklep z alkoholem. W ogóle pierwszy jaki widzieliśmy podczas naszego pobytu. Zaletą muzułmańskiego podejścia do tej kwestii jest duże poczucie bezpieczeństwa na ulicach. A parę razy zapędziliśmy się w naprawdę ciemne uliczki na obrzeżach miast, na dodatek z aparatem i kamera na wierzchu. Kilku podpitych gości zdarzyło się nam zauważyć ale skala jest absolutnie nieporównywalna do polskich zakamarków. Żeby nie było tak za kolorowo to poprzednio było o tym ze się adaptujemy do arabskiego sposobu handlu i ustalania cen. Niestety przedwcześnie, dziś się znowu frajersko daliśmy zrobić na cenie za soki pomarańczowe. Straty niewielkie i więcej zabawy z tym niż jakichś niedogodności ale wjeżdżają nam niesamowicie na ambicje tym, że są w stanie wykiwać nie byle w końcu kogo, bo Polaków.
--
hubert
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza