Szybka przeprowadzka na inny kontynent a na miejscu równie szybka decyzja o ruszeniu się do Marrakeszu. Wylądowaliśmy późno w nocy, po trzy i półgodzinnym locie i przydługim oczekiwaniu na odlot, więc dodatkowe cztery godzinki w autobusie z Agadiru były już bardzo męczące. Na miejscu byliśmy o pierwszej nad ranem.
Pod meczetem Kutubijja. Można pod nim WiFi złapać :)
Mimo późnej pory i tak lokalnemu naganiaczowi udało się sprzedać nam hotel. Na szczęście jest w miarę komfortowo no i prawie w zakładanym budżecie. Zmęczenie i późna pora nie przeszkodziły nam w powłóczeniu się po opustoszałych, malutkich uliczkach medyny. Miasto po części śpi, po części się sprząta, a wszystko to w przygotowaniu na startujący o poranku i trwający cały dzień targ.
--
hubert
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz